Katarzyna Grochola w dwóch odsłonach. To było wyjątkowe popołudnie

Nigdy w Życiu, Ja wam pokaże i Houston mamy problem, to tytuły które pokochali czytelnicy w całym kraju. Katarzyna Grochola na koncie ma 4 miliony sprzedanych książek. Jest doskonałym przykładem na to, że wiara w marzenia czyni cuda, oczywiście jeżeli robi się wszystko, aby je spełnić. Podczas spotkanie w naszym powiecie mówiła o życiu i promowała najnowszą powieść pod tytułem Przeznaczeni.

Jeżeli ktoś w bohaterach książek Grocholi znalazł swoje historię, albo bliskie sobie osobowości, to spotkanie z autorką było dla niego jak napicie się kawy z najlepszą przyjaciółką. Błyskotliwe anegdoty, ciekawe spostrzeżenia i życiowe doświadczenia, wypełniły piątkowe popołudnie w powiecie krapkowickim. Pisarka najpierw spotkała się z bibliotekarzami z okazji ich święta, a później uczestniczyła w spotkaniu z mieszkańcami. Można powiedzieć, że oba spotkania były kalką książek autorki. Zabawne, ale momentami bardzo poważne. O poplątanym życiu, wzlotach i upadkach. Historia Grocholi to jak mówi sama autorka historia Kopciuszka. Z jednej strony wiele trudnych przeżyć, z drugiej ogromny sukces.

 - Jak się czegoś bardzo chce i robi wszystko, aby to zrealizować, musi się udać. Oczywiście, jeżeli nie mówimy o rzeczach nierealnych. Ja od zawsze chciałam pisać. Tylko, kiedyś wyobrażałam sobie to inaczej. Wydawało mi się, że pisarz to jest taki człowiek, który jest sławny mądry, bogaty i nic nie robi. Rzeczywistość wygląda trochę inaczej - przyznała z uśmiechem Katarzyna Grochola. 

Spotkanie było bardzo kobiecie i obfitowało w wiele niespodziewanych wydarzeń. Na spotkaniu z bibliotekarzami autorka na pytanie o  to skąd ma buty, nie tylko opowiedziała ich historię, ale dała je również przymierzyć. Z kolei na spotkaniu z mieszkańcami opowiadała o swojej torebce. 

Miała też okazję zrobić sobie pierwsze w życiu selfie (zdjęcie z ręki). Jak przyznała nie podąża za trendami związanymi z internetem i urządzeniami elektronicznymi. Na pytanie, czy nie uważa, że za 10-15 lat nie będzie potrzeby tworzenia książek obyczajowych, bo ludzie całą swoją prywatność eksponują na portalach społecznościowych odpowiedziała, że wręcz przeciwnie - ta potrzeba wzrośnie. 

- Wiele informacji, które wypisujemy w internecie nie posiada treści. Co z tego, że ktoś napisze - jadłem śniadanie? Historia zaczyna się wtedy, gdy ktoś napisze - jadłam śniadanie, które zrobił mi mój ukochany mąż, albo jeszcze lepiej gdy napisze  jadłam śniadanie, które zrobił mi ukochany mąż mojej przyjaciółki - powiedziała pisarka, na co zgromadzeni mieszkańcy zareagowali śmiechem. 

Zresztą momentów wywołujących emocje nie brakowało ani przez chwilę.  Widząc na sali mężczyznę, który przyszedł na spotkanie wraz z żoną, Grochola nawiązała do sytuacji sprzed lat. - Pewien Pan przez 3 godziny czekał na okazję do rozmowy. Kiedy podpisała wszystkie książki zwrócił się do mnie - pamięta mnie Pani? Odpowiedziałam, że niestety nie. Na co on - trzy lata temu podpisała mi Pani książkę z dedykacją dla żony - pamięta Pani ten wpis? Z uśmiechem ponownie odpowiedziałam, że nie. Wtedy on wyjaśnił - moja żona ubzdurała sobie, że chce mieć dom. Skoro mogła to zrobić Judyta, to my też możemy. Przyszedłem na to spotkanie, żeby skonfrontować to z rzeczywistością. Ostatecznie życzenie znalazło się  w książce. Pani powiedziała mi, że albo zmienię poglądy, albo moja żona zmieni sobie męża. Teraz mamy dom. 

Publiczność znów zareagowała śmiechem i brawami, a pisarka przyznała, że życzenia wpisywane w jej książkach mają wielką moc. Stąd też pomysł na prezent dla pisarki. Katarzyna Grochola otrzymała z rąk starosty życzenia w świetnej powieści… której sama jest autorką. Pisarka przyznała, że takiego prezentu nie otrzymała nigdy wcześniej. Z uśmiechem przyjęła też kubek zaprojektowany przez Agnieszkę Pykę, który ma pomóc w relaksacji przy piciu herbaty w trakcie tworzenia kolejnej książki. Starosta krapkowicki Maciej Sonik zasugerował nawet, że rok temu gdy zespół Pectus otrzymał podobne kubki, nawiązał współpracę z Agnieszką Pyką i to ona była odpowiedzialna za przygotowanie okładki ich płyty. 

Na razie Katarzyna Grochola nie myśli jednak o kolejnej powieści. Ostatnia ukazała się w maju i jak mówi musi po niej odpocząć, bo przygotowania były czasochłonne i żmudne. Niemniej pisać zamierza nadal. O czym? Tego na razie nie wie sama autorka. Być może jednak zachwycona zamkiem w Mosznej, ulokuje postacie  w tym niezwykłym miejscu, albo rozczarowana faktem, że Gogolin to nazwa miejscowości, a nie imię mężczyzny, do którego poszła Karolinka sprawi, że i wątek związany z naszym powiatem znajdzie tam miejsce.